Przejdź do treści

Ruiny szubienicy w Miłkowie

Ruiny szubienicy w Miłkowie


Ruiny szubienicy na Straconce w Miłkowie
Ruiny szubienicy na Straconce w Miłkowie

 

Wzgórze Galgen Berg czyli Straconka

Miłkowska szubienica  postawiona została na wzgórzu  – fundator, ówczesny właścicel miłkowskiego pałacu zadbał, aby kara miała także działanie prewencyjnie. Każdy z daleka miał dostrzec ciała wisielców wykonujące charakterystyczny ruch wahadła w rytm uderzeń wiatru. Widok ten zapadał głęboko w pamięć i był wymownym ostrzeżeniem. Mroczny obraz trwał długo po egzekucji a wzbogacały go złowieszcze stada wron i kruków, które chętnie żerowały na rozkładających się ciałach skazańców. Wisielców nie grzebano dopóki ich ciała wskutek rozkładu same nie spadły z szubienicznego sznura. A i później – jak mówią kroniki – pochówek wcale nie był pewny. Znany jest przypadek gdy zwłoki straconego na miłkowskiej szubienicy Hansa Müllera już po 9 dniach od egzekucji spadły pod szubienicę. Stało się to w dzień świętego Mikołaja 1715 roku. Wezwany kat, którego zajęciem były także grzebanie skazanych jedynie odwrócił nieszczęśnika twarzą do ziemi, pozostawiając bez pochówku, na pastwę zwierząt. Najprawdopodobniej nie otrzymał on od rodziny lub przyjaciół skazańca spodziewanego wynagrodzenia za wykopanie płytkiego dołu pod szubienicą.  A dziś jeszcze bardziej szokuje nas fakt, że ów pechowiec został powieszony za kradzież. Podobnie zakończył tu żywot Hans Krause, który dopuścił się o oszustwa na 20 funtów ryb.
Historie związane z miłkowską szubienicą pełne są krwawych i okrutnych dramatów.


Miłkowska szubienica

Kamienna szubienica na wzgórzu Straconka w Miłkowie została ufundowana przez właściciela Miłkowa barona Carla Heinricha von Zierotin w roku 1677.  Miała być przestrogą dla buntujących się wtedy chłopów. Los chciał, że pierwszą osobą, która straciła życie na szubienicy był szwagier fundatora …


Trzy kamienne filary na których oparta była konstrukcja belek – do tych belek umocowany był szubieniczny sznur

14 października 1701 roku

Dawne, dramatyczne i straszne wydarzenia w połączeniu z miejscem, gdzie wciąż możemy dotknąć ruin szubienicy – to wszystko sprawia, że wyczulona wyobraźnia przez moment odtworzyć może szmer podnieconego barwnego tłumu zgromadzonego tu 14 października 1701 roku.

Mimo zimnej, słotnej pogody od samego świtu ściągały tu rzesze wieśniaków z Arnsdorf, Krummhübel, Steinseiffen i wielu innych, dalej położonych wsi. Przybyła też spora grupa mieszczan i urzędników cesarskich z Hirschbergu. Większość przybyła tu pieszo, część konno a bogatsi szlachcice i urzędnicy nadjeżdżali w karocach, kupcy na swych wozach – wraz z całymi rodzinami i służbą. Takiego wydarzenia śląska prowincja Królestwa Czech jeszcze nie widziała. Każdy chciał być bliżej, widzieć lepiej. Bezdrzewne wzgórze Galgen Berg pokrywało falujące, gwarne morze głów sponad których na wierzchołku wzniesienia wyrastała wysoka na kilka metrów murowana cylindryczna budowa na której wieńczące ją kamienne słupy podtrzymywały prostą konstrukcję z belek. Około południa zza wzgórza na drodze z Hirschbergu pojawiły się dwa zabudowane, wysokie wozy zaprzężone w czwórki ciężkich koni. W dwóch szeregach otaczało je kilkunastu uzbrojonych konnych. Na ten widok tłum mocno zafalował, szum przeleciał jak gwałtowny wiatr przez wzgórze, a wśród ciżby zwolna otwierał się przejazd dla wozów i konnych ku wierzchołkowi.
Tak mógł wyglądać ten dzień.
14 pażdziernika 1701 roku na wzgórzu Galgen Berg w dobrach Arnsdorf, debiutujący w tym dniu młody kat Johann Heinrich Kühn udowodnił pod szubienicą, iż dobrze przygotował się do tej ważnej chwili. Z wprawą i precyzją jego miecz pozbawił kolejno głów: Georga Exnera, jego żonę Marię Exner  a w chwilę póżniej głowę straciła  ich córka Rosina oraz syn – także o imieniu Georg. Kat złożył sprawnie zwłoki starszych Exnerów  do wykopanego obok szubienicy płytkiego dołu i zgodnie z wyrokiem przebił ich serca osikowymi kołkami z zaostrzonym żelaznym okuciem. Po chwili między nogi tych zwłok wrzucił głowy ich dorosłych dzieci.
Czy tuż przez świstem ostrza zimnej stali skazańcy krzyczeli, czy błagali o litość a może słali światu przekleństwa ? Z grzbietu odległych o krok Karkonoszy każdej jesieni spada w doliny z podobnym świstem dziki, zimny wiatr, łamie nocą nagie drzewa. Wycie wichru słychać w każdym miłkowskim domu. Stracenie rodziny Exnerów przez wieki było tematem miejscowych opowieści, szczególnie w mroczny i wietrzny, jesienny czas.


Ruiny szubienicy. Miłków
Ruiny szubienicy. Miłków

Dura lex

Pozostaje jednak pytanie – cóż takiego uczyniła owa rodzina, że cesarski sąd w Pradze wydał tak straszny wyrok ? Exnerowie mieszkali w niewielkim wówczas Krummhübel – zapewne zajmowali się zielarstwem, hodowlą lub tkactwem jak większość mieszkańców tej okolicy. Jednak do władz kryminalnych w Hirschbergu dotarła informacja, że w chacie Exnerów dzieje się coś wbrew prawom ludzkim i boskim. Niemowlę, które widzieli sąsiedzi nagle przepadło. Wcześniej widziano Rosinę w ciężarnym stanie – zauważono to, choć, skrzętnie to ukrywała. Dla komisji kryminalnej było to wystarczające by rozpocząć śledztwo. Tym bardziej, że wstępne zeznania sąsiadów były zgodne – Rosina zaloty wszystkich kawalerów odrzucała. I wkrótce, w toku śledztwa przedstawiono rodzinie zarzuty: starsi Exnerowie zostali oskarżeni o dzieciobójstwo a rodzeństwo o kazirodztwo. Zgładzone niemowlę miało pochodzić właśnie z tego kazirodczego związku. Nie wiemy, czy komisja kryminalna musiała wydać zgodę na użycie tortur by uzyskać zeznania. Praski sąd uznał dowody za wystarczające i wydał wyrok.

 

Ród Exner był pod Karkonoszami równie liczny i znany jak ród Bachledów pod Tatrami. I dziś, mimo burz historii, przesiedleń i wysiedleń możemy spotkać w okolicy to nazwisko. Znajdziemy je także na przykościelnych epitafiach znamienitych laborantów.
Ruina szubienicy na Straconce nieopodal Miłkowa i Ściegien nie jest jedynym tego typu zabytkiem na Dolnym Śląsku – jest jednak dobrze zachowana i ma najlepiej chyba udokumentowaną krwawą przeszłość.

W latach 2007-2009 przeprowadzono badania archeologiczne na miłkowskiej Straconce – wiele na nowo poznanych faktów zawdzięczamy właśnie tej pracy – warto zobaczyć zdjęcia szczątków skazańców pochowanych pod szubienicą i zapoznać się z wynikami tych badań na stronie Stowarzyszenia Ochrony i Badań Zabytków Prawa.

Słowniczek niemieckich historycznych nazw geograficznych użytych powyżej :
Arnsdorf – dziś Miłków
Galgen Berg – dziś Straconka
Hirschberg – dziś Jelenia Góra
Krummhübel – dziś Karpacz
Steinseiffen – dziś Ściegny


© Jeśli prezentowane fotografie chcą Państwo wykorzystać proszę o kontakt . Zdjęcia i tekst chronione są prawem autorskim.